Żyjemy w czasach dużego przyspieszenia kulturowego. Po gwałtownym rozwoju przemysłu, głównie ciężkiego w osiemnastym i dziewiętnastym wieku, co historia nazywa „rewolucją przemysłową” poprzez następne jej fazy; seryjność, automatyzację, robotykę i cyfryzację, weszliśmy w fazę technologii informacyjnych i komunikacyjnych. Żyjemy w epoce „Przemysłu 4.0”, To kształtuje nasz styl życia, to jest nasza nowoczesność. Dotychczas oddalała nas ona od natury i z nią skłócała, uzależniła od techniki. Co dalej?

Teraz już wiemy, że nowoczesność nie musi brutalnie ingerować w przyrodę, a nowoczesny styl życia nie wyklucza korzystania z uroków natury. Nowoczesność zaczyna być utożsamiana z wolnym wyborem czystych ekologicznie rozwiązań, ale też z indywidualizmem. Imponujący rozwój technik budowlanych pozwala znajdywać technologie dostosowane do potrzeb nawet bardzo zróżnicowanych. Ten trend to prawdziwa ekologia, która wyprzedzi odgórne rozwiązania prawne. To ekologia z wyboru konsumenta, który jest oszczędny i podejmuje racjonalne decyzje, realizując przy tym swoje marzenia i cele.

Co więcej, właśnie nowoczesność, dzięki rozwojowi technologii komunikacyjnych udostępnia szeroko wiedzę o Świecie i przyrodzie podnosząc w ten sposób społeczną świadomość ekologiczną konieczną do upowszechnienia proekologicznego stylu życia.

Te same przesłanki technologiczne umożliwiają zmiany organizacji pracy, z powszechnej dotychczas stacjonarnej, wymagającej dojazdu z miejsca zamieszkania do miejsca pracy, na pracę zdalną, czyli wykonywaną w miejscu zamieszkania. Ta cecha nowoczesności okazała się bardzo przydatna w czasie zagrożenia epidemiologicznego, rozładowując niebezpieczne skupiska ludzi w większych i mniejszych biurach i urzędach.

Rozproszenie pracowników, pozostawianie ich w domach i organizacja pracy zdalnej, dotyczy, oczywiście nie tylko tych, którzy rzeczywiście mieszkają w swoich większych, czy mniejszych, prywatnych domach, ale i wszystkich innych. Ci inni, czyli większość (mieszkańcy miast) nie mają zielono-kolorowego otoczenia przydomowych ogrodów, sąsiedztwa lasu, łąk czy pól uprawnych. Są zdani na tylko tyle zieleni, kontaktu z przyrodą ile zaoferuje im społeczność miejska.

Dobrze się dzieje, idee wprowadzania w zabudowę miejską maksymalnej ilości żywych, zielonych czy kwiatowych powierzchni stały się modne. To jedna z najbardziej pożytecznych mód w naszej historii.

autor: Zdzisław Bolanowski